sobota, 4 lipca 2009

Urodziny, egzaminy i wakacje.

Ostatnimi czasy znów nie miałem chwili żeby wspomnieć o tym co się działo. W czerwcu stuknęło mi 24 latka, a urodziny organizowałem w akademiku, zwykły obiad nic szczególnego (ciacho było super! podziękowania dla ekipy). Na dodatek tego samego dnia na wyprawę po Europie wybierał się Daniel, tak naprawdę 2 dni później ale czując się..hm.. nieswojo, nikt nie lubi podróżować, więc w standardowym miejscu (Apollo) była masa ludzi. Większość, jak zwykle chyba, stanowiła ekipa polska, cała impreza trwała do zamknięcia, czyli do około 2 rano.

To było w poniedziałek. W czwartek z kolei miałem już ostatni (mam nadzieję, czekam jeszcze na wyniki) egzamin. Dość trudny materiał ale jakoś poszło, szczerze obawiałem się że będę nie douczony i to mocno, ale mam wrażenie, że jakoś to będzie. Liczę na 100% skuteczności na IST, haha.

I w takim telegraficznym skrócie wyglądało kilka ostatnich dni. A to co działo się w Apollo zostanie w Apollo (i na facebooku :) ).

Ciao.

PS. z dość dziwnych i niewiadomych przyczyn ten post nie pojawił się na blogu, czemu nie wiem spytajcie chochliki, ale już to naprawiłem.

sobota, 20 czerwca 2009

Meta.. widzę Metę..

Witam, od mojego mniemanego “zmartwychwstania” minęło chyba trochę czasu tak, że ktokolwiek to czytał (wiem, że tam jesteście, chyba..) prawdopodobnie zwątpił.

Z racji, że jest dziś wyjątkowa okazja i święto publikuję kolejne doniesienia z Portugali. Co za święto zapytasz? Meta..i już nawet nie chodzi o studia, bo ta meta to na mnie wpada sama niechciana czasem. Kilka godzin temu wróciłem z biletem na koncert zespołu z którym zwiedziłem kawałek Polski (Chorzów) i Czech (Praga), a teraz padło na Lizbonę. Metallica, bo o tych panów chodzi odwiedzi ten zbyt gorący kraj 9.07.2009 roku i najprawdopodobniej odstawi taki show, że wszystkim szczęki odpadną. W końcu po wydaniu “Death MagneticJames pokazał, że nadal panuje nad ZŁYM ;).

Jameshetfieldwien07_1 James Hetfield w pełnej krasie.

Koncert odbędzie się niedaleko Lizbony (za Belem) w ramach Olimpus AL!VE. Impreza zaczyna się o 17:00 a Meta ma wejsc koło 23:30 i dobrze, będzie ciemno i chłodno (no tego nie jestem pewien). Ok ,ok chłodniej.. :)

To na tę wiekopomną chwilę wystarczy, inne zabawy czekają na razie tj. egzamin w poniedziałek.

Papatki.

wtorek, 2 czerwca 2009

Powrót do żywych..

Dziś minął dokładnie miesiąc od ostatniego postu. Zazwyczaj starałem się pisać choć raz na tydzień ale tym razem projekty i inne “duperele” przeszkadzały w pisaniu. Zwłaszcza brak chęci do samego pisania.

W skrócie o tym co się działo poniżej.

Maj minął głównie na pisaniu projektów (ukochane PADI) a sam koniec maja (wczoraj i w ostatnią sobotę) zwiedzaniu okolicznej wioski i korzystaniu z dobrodziejstw kultury portugalskiej.
O tym postaram się napisać znacznie szerzej kiedy skompletuję wszystkie zdjęcia i filmiki. A w Azambuji atrakcji nie brakowało, bo jak często można stanąć twarzą w rogi z bykiem? Tak tak, cała impreza organizowana była w środku miasta na wydzielonych uliczkach.

Przed wycieczkami należało jednak skończyć projekt z Systemów Rozproszonych (powiedzmy ze PADI tak się da przetłumaczyć). Co do prostych zadań nie należało. Masa pracy przy kodzie, brak początkowego rozeznania co w zasadzie chcemy zrobić i jak, a do tego wielkość projektu sprawiły, że nie skończyliśmy na czas pełnej funkcjonalności. Ale nie ma strachu, nikt nie skończył (nikt kogo znam). Ten temat także rozwinę niedługo, ale na razie to wszystko.

Plany na czerwiec? Niestety kolejny projekt, który też szczególnie prosty nie jest. Wizualizacja emaili i ich wymiany. Na tę chwilę wszystkie dane są pobierane (poprzez framework JavaMail) bezpośrednio ze skrzynki POP, zapisywane do pliku XML (framework SimpleXML) i wyświetlane jako obiekty interaktywne (framework Piccolo).

Wizualizacja jeszcze mocno kuleje i nie ma najważniejszych elementów, w zasadzie jedyne co to tylko jakoś wyświetlane są elementy. Do tego pobieranie danych nie jest skończone, potrzebne jest jeszcze tworzenie połączeń pomiędzy wiadomościami lub grupami wiadomości.

A pod koniec czerwca egzaminy, ale do tego czasu postaram się jeszcze coś skrobnąć. Także coś z zaległych materiałów np. wycieczkę do Porto.

Mata ne..
(a tutaj coś o tym jak wygląda praca na IST i studia ogólnie ;)

sobota, 2 maja 2009

Nostalgia i Kurau

Jako, że jedną z moich kilku wielkich pasji jest anime, postanowiłem odświeżyć sobie Kurau Phantom Memory. Dlaczego akurat tę serię?

Jest prawdopodobnie wiele powodów, ale najważniejsze to fantastyczna historia, pełna uczucia, moje wspomnienia i emocje jakie wywołuje sama seria oraz nieziemska ścieżka dźwiękowa. No i jest to seria, która jak żadna inna oddaje mój pogląd na to jak powinna wyglądać rodzina, pewnie dlatego też wracam do tej serii tutaj w Lizbonie. Jednego z utworów, ze wspomnianej ścieżki dźwiękowej, można posłuchać poniżej. Nie planuję zdradzać fabuły, a że seria liczy sobie już parę latek (2004 rocznik) osoby które jej jeszcze nie poznały (serio?) odsyłam do anidb i grup funsubberskich jak np. Arigatou. Cała seria dostępna jest poprzez boty na IRC.

Ok  dość reklamy.

Przez jakiś czas zastanawiałem się dlaczego ludzie prowadzą blogi tematycznie i myślę, że teraz potrafię to zrozumieć. W moim przypadku jest jednak trochę inaczej, nie prowadzę bloga na jakiś temat prowadzę blog o sobie i dla siebie. Przede wszystkim, aby pamiętać o rzeczach które są dla mnie ważne lub w danym momencie istotne. Taka forma pozwala mi spojrzeć na to co się dzieje ze mną w sposób ciągły, poza tym pisanie na jeden temat jest strasznie nudne ;).

Ok, czas kończyć posta, strasznie dziwny będzie, bo pisany przez 24 godziny. Teraz Rafał stara się kompa naprawić (tak nadal) ale jak nie software (Windows) to hardware (karta graficzna) nawala. Z wielką nadzieją, że w końcu sobie z rodziną pogadam kończę i czekam na przypływ pomysłów (ta jakbym nie miał o czym pisać). Postaram się w ten weekend jeszcze zamieścić wspomnienia z Porto.

PS. ok BIOS właśnie nas poinformował, że mamy “Video Failure”, więc albo GF7600GT się usmażył albo coś nawala tylko poważnie, wiadomo lepsze to drugie. Trzeba będzie serio pomyśleć nad zmianą podejścia i kupić do domu coś sensownego..
Jakieś sugestie?

Ciao..

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Podsumowanie Tygodnia

Cóż, tak jak pisałem miałem się zabrać za wiele rzeczy, ale udało się zrealizować tylko część. Mimo to jest o czym pisać. W telegraficznym skrócie, bo znów pisze po północy a wypadałoby trochę pospać..
Początek tygodnia jak wiadomo jest powolny, a weekend to odległa perspektywa zazwyczaj nieciekawa w środku projektów i checkpointów (punktów kontrolnych). Dzięki temu, że wykłady są jeszcze dość ciekawe nie męczę się każdego dnia na uczelni, choć muszę przyznać, że to poprzedni semestr był naprawdę ciekawy, pasują mi jednak tematy o inżynierii oprogramowania.
Poniedziałki mamy wypełnione wykładami jak Tworzenie Zawartości Multimedialnej, Integracja Systemów Biznesowych z drobnymi przerwami co pomaga ale.. koniec końców wracam do akademika około godziny 18 - 18:30 i zazwyczaj nie mam zbyt wiele motywacji do pracy.
Przede wszystkim dlatego, że wtorki zaczynamy o godzinie 13, a kończę o 14:30, tak jeden wykładzik ale dość ciekawy, o Tworzeniu Rozproszonego Oprogramowania Internetowego, którego projekt nomen omen zajmuje mi najwięcej tutaj czasu (czytaj cały czas).
Środa to mordęga, no prawie ;), od godziny 8 do 17:30 a tylko cztery przedmioty. Zaczyna się dość nieciekawie laboratoriami z Integracji Systemów Biznesowych, później kolejne laboratoria z Multimediów, gdzie przedstawiamy lub słuchamy prezentacji (ale ten przedmiot nie ma wykładów :) na temat artykułów jakie otrzymamy od profesora. Po trzech godzinach mam czas trochę odetchnąć, coś zjeść i chwilę posiedzieć i zaczynamy wykład z Integracji, a po obiedzie często człowiek się robi naprawdę zmęczony(ale nie nie śpię tam ;). Po SEI (portugalski skrót nazwy przedmiotu) mam znów trochę czasu i zaczynamy wykład z Tworzenia Multimediów (PCM) i znów kończymy o 17:30.
Czwartek i piątek to w zasadzie weekend bo w każdy dzień mamy po 1 wykładzie lub laboratoria z Tworzenia Rozproszonego Oprogramowania Internetowego.
Dziwne są własne myśli, nie maiłem szczerze zamiaru opisywać jak wygląda mój tydzień na początku, ale stwierdziłem, że to także dobry pomysł przybliżyć jak sprawy tutaj wyglądają. Na razie niestety wygląda wręcz bajkowo, ale nie pisałem jeszcze jak wyglądają projekty, prezentacje, quizy, testy, prace na laboratoria itp. długo by wymieniać.
Gwoli ścisłości, nie miałem szczególnie o czym pisać, jako że od środy popołudnia w zasadzie do dziś chorowałem, więc większość czasu spędziłem w akademiku nie ruszając się nigdzie (poza Muzeum Techniki w sobotę, parę zdjęć pojawi się jak je dostanę).
Co do moich własnych zadań udało mi się wygrać z Rafałem na 13 z handicapem 4 kamieni o 13 punktów chyba koło czwartek, dziś za to zostałem zmieciony przewagą 23 punktów w identycznej grze, cóż za to kochamy Go..

Forget winning and losing, focus on trying to make good moves and trying to understand what the dynamic of the game is.

Na tę chwilę chcę się skupić na graniu, przezwyciężyć strach przegrywania, a może bardziej strach utraty motywacji, dlatego muszę grać więcej z różnymi ludźmi, pewnie będę częściej wygrywać.
Co się zaś tyczy języka.. hmm.. ;] tak tak, nie bardzo się pilnuję ale czasem zerkam na słówka jakie się pojawiają, część nawet znam :). Ale w tej kwestii mi się nie spieszy, mam czas.
I w ten optymistyczny sposób kończę ten tydzień i zaczynam kolejny.
Oyasumi..

niedziela, 19 kwietnia 2009

Go i Otwarty Umysł

Dziś w końcu grałem po raz pierwszy od prawdopodobnie półtorej lub dwóch lat w Go. Naprawdę przyjemne uczucie, mimo że wszystkie trzy gry przegrałem :P.

Pierwszą z gier grałem z Joao, starszy człowiek ale zaraził Go całą rodzinę i jak mówi sam gra na poziomie 5 kyu, a to naprawdę coś! Niestety nawet z handicapem 6 kamieni nie dałem rady nic zrobić sensownego i przegrałem o około 40 punktów. I tak grałem na 19 co często, nawet jak grałem “normalnie”, mi się nie zdarzało.

Nie zrażając się zagrałem kolejną grę tym razem nie z Joao i nie na 19x19. W między czasie kiedy grałem z Joao przyszedł Rui (nie jestem pewien imienia, nie pamiętam dokładnie), a po naszej grze Joao nas zostawił.Rui określał swój poziom na około 10 kyu i także nie pozostał mi dłużny. Grając na handicapie z 4 kamieniami na 13 za pierwszym razem przegrałem o około 7.5 komi. 
Kolejna gra była już solidniejsza i udało mi się zatrzymać na 2.5 komi straty. Gdyby nie kilka bardzo prostych w gruncie rzeczy błędów na pewno bym wygrał, ale to sprawdzę za dwa tygodnie.

Co sprawiło, że znów zacząłem grać? Prawdopodobnie wiele czynników, przede wszystkim brakowało mi tego tak jak wielu rzeczy tutaj, ale będąc na Erasmusie zdałem sobie sprawę, że nie muszę się zamykać w ciasnej klatce, aby być w czymś naprawdę dobrym, wręcz przeciwnie. Postanowiłem dlatego otworzyć okna na wszystko co mnie interesuje i w miarę możliwości będę znów poszerzać swoją wiedzę.

Dlatego będę z uporem maniaka powtarzać: “Możesz jechać na Erasmusa? To jedź! Nie korzystanie z tego to jedna z największych głupot jakie można popełnić w życiu!”.
PS. podziękowania dla mojej mamy ;)

A wracając do moich zajęć..
W Go chcę się wspiąć co najmniej do 10 kyu, tak aby móc grać z bratem w końcu na równi i zacząć wygrywać :).

IST samo z siebie (ach te projekty) zmusza mnie do nauki mocno, więc o tę cześć nie muszę się martwić. (tak jakby ;)
Resztą, to jest, japońskim i kilkoma innymi zainteresowaniami, pozostaje mi zająć się we własnym zakresie..

..bo nie warto stać w miejscu kiedy wszyscy idą na przód.

artystyczne kamienie do go

środa, 15 kwietnia 2009

Ciągle naprzód..

Od dawna nie pisałem dlatego stwierdziłem, że wypadałoby się podzielić czymś w końcu. I tak znam powiedzenie o martwych kotkach i głupich postach na blogu. Dlatego piszę dopiero dziś (zabijemy mniej kotków).
Naszła mnie niesamowita (a jak!) myśl, aby codziennie uczyć się czegoś nowego, ale aby to zrealizować musi być to coś prostego i drobnego. Dlatego zacznę od opisywania drobiazgów jak postępy w projektach, czy nowe słówka których się uczę, raczej nie po portugalsku. ;)
Dlaczego o tym piszę? Nie jest łatwo się zmobilizować do czegoś nawet tak drobnego (przynajmniej nie zawsze), więc chcę stworzyć dla siebie "przypominajkę", która będzie każdego ranka na mnie zerkać i pilnować, a nie ma nic lepszego jak przelać swoje zamierzenia w formę choć trochę bardziej stałą.
W tak zwanym miedzy czasie, czyli pomiędzy pisaniem poprzedniego i tego akapitu, dodałem nowy element (niedługo naprawdę nie zmieszczę wszystkiego ;), który ma mi w tym pomóc.

Co więcej od 2 tygodni niestety nieskutecznie próbuje się wybrać do klubu Go, muszę się podszkolić do powrotu, aby móc grać z bratem w miarę sensownie. Dodatkową motywację zawdzięczam "Hikaru no Go", tak tak to chyba jeden z powodów dla którego większość osób zaczynało przygodę z Go, ale o tym napiszę później, jak zdobędę trochę więcej materiału do pisania.

Powyższe cele to wprawdzie nie wszystko co chcę zrobić, ale są to dla mnie jedne z ważniejszych i przede wszystkim, takie które jak sądzę jestem w stanie realnie wypełnić. Dlaczego? Cóż IST nie daje za wygraną i stara się "umilić" mi czas zapewniając dość roboty i bez żadnych dodatkowych zajęć.  O tym w jaki sposób się do tego zabierają i jak z tym walczymy także niedługo. Dzięki temu powinienem mieć o czym pisać przez najbliższe kilka dni, o ile znajdę dość czasu, haha.. a prawda jeszcze wypadałoby opisać jak przetrwaliśmy Święta Wielkanocne.

Do usłyszenia.
Ya ne!

piątek, 10 kwietnia 2009

My Sassy Girl..

Po raz kolejny oglądałem ten film. Nakręcony na podstawie bloga, faktycznych wydarzeń, przypadków, wyborów. Wręcz nieprawdopodobna historia spotkania dwojga ludzi, dość nietypowego spotkania trzeba rzec.

Poniżej coś na zachętę..

Jeżeli nie mieliście okazji zapoznać się jeszcze z tą produkcją to szczerze polecam. Bardzo dobry film, bawi do łez czasami i naprawdę trudno uwierzyć, że to prawdziwa historia.

sobota, 4 kwietnia 2009

Zmotywowany..

Taki opis ustawiłem kilka dni temu na facebooku. Naprawdę czuję się w końcu na siłach do "rozpoczęcia" nowego semestru na 200%. czemu "rozpoczęcia", bo generalnie niedługo się kończy - tak działa IST :P.
Pisać nie mogłem, bo prawdę mówiąc nie miałem na o czasu, zająłem się pracą i nauką, a pozostałe chwile przeznaczałem na zwykły odpoczynek przy serialu czy muzyce, wybaczcie ;).
Mimo wszystko, dobrze że piszę dopiero dziś motywacja nadal mnie nie opuszcza. Sam nie wiem dokładnie co to wywołało, tzn. wiem tylko nie rozumiem czemu ;D. Słuchając Icedów w pewnym momencie stwierdziłem, "ok trzeba się zabrać za to.." i tak jakoś leci. Znalazłem sobie już coś czego chcę się nauczyć, mianowicie MODx. Sympatyczny CMS, który jest generalnie frameworkiem i CMSem a nie tylko jednym z nich.
Jak na razie udało mi się skończyć część pracy którą miałem zaplanowaną na ten weekend. A z racji, że za chwile dosłownie wychodzę i mam nadzieję (szczerą) wrócić jeszcze metrem (nocnym ;) to jest szansa, że się wyrobie. Najgorsze jak mam nadzieję za mną, a przede mną sporo pracy ale zapowiada się ciekawie więc..jestem zmotywowany.

To na dziś tyle, niedługo kolejna część wspomnień z Portugalii.
Salud.

sobota, 28 marca 2009

Wspomnień Czar, Sintra.

Jest 23:46 więc czas rozpocząć pisanie kolejnego posta :).
Tym razem będzie trochę powrotu do przeszłości. Jako że miałem już jakiś czas temu zacząć opisywać wcześniejsze wycieczki zacznę od pierwszej do Sintry.
Poniżej zamieszczam zdjęcia z wycieczki, te co ciekawsze. Na slajdach jest co nieco opowiedziane, ale postaram się tutaj też coś opowiedzieć o wyjeździe.

Do samej Sintry wyjeżdżaliśmy rano z Cais de Sodre pociągiem. Bilecik 1.40 euro, więc nie jest najgorzej. Podróż trwa około 40 minut i w gronie znajomych czas ucieka momentalnie.
Po przyjeździe wyszliśmy pozwiedzać, najpierw wybraliśmy się do muzeum gdzie podzieliliśmy się na grupy i zwiedzaliśmy wnętrza (ptaki itp na zdjęciach). Ale nic specjalnego tam nie ma. Po skończeniu zwiedzania zatrzymaliśmy się żeby spróbować Travaiseirusz (nie jestem pewien pisowni) - to bardzo słodkie hmm.. coż rolowane ciastka z masą w środku. Później wyszliśmy w stronę zamku, ale zanim do niego doszliśmy zatrzymaliśmy się w parku na lunch, a organizatorzy wymyślili nam grę..cóż generalnie zbieraliśmy karty i buziaki od dziewczyn i vice versa. Sympatycznie. :)
Po "objedzie" dalej wspinaliśmy się w stronę zamku, co trwało dość długo, jako że zatrzymywaliśmy się zrobić zdjęcia pogadać etc. ciągle coś było.
Ostatecznie udało nam się w końcu dotrzeć do zamku, ale że wewnątrz zdjęć nie można było robić nic ze środka nie mam. Po skończeniu zwiedzania wróciliśmy z powrotem. My tzn. ja z Kim trochę wyprzedziliśmy wszystkich i w ciągu 30 min. byliśmy znów przed muzeum. Kończąc zwiedzanie zdążyliśmy zrobić kilka zdjęć, a nawet złapać wcześniejszy pociąg do Lizbony.
Ok to starczy wspomnień, poniżej zachęcam do przeglądnięcia zdjęć.

piątek, 27 marca 2009

Troszkę o Kreatywnym Mindmapowaniu

No dziś jakoś mi się nie zbiera na wspomnienia ani na biadolenie o tym jak mi źle z dala od domu. Jak sądzę jest to spowodowane jest kryzysem studenckim czyt. większą ilością pracy niż bym chciał, choć brak bliższego kontaktu z bliskimi też ma tu częściowo swój udział.
O czym dziś? Jak zwykle pisze w okolicy północy (tak naprawdę jest teraz 23:48 ale Google nadrabia.. muszę zmienić strefę czasową ;), ale nikomu to nie przeszkadza jak sądzę, bo i nikt nie czeka na kolejny post..
--------------------------------
For English Version See Below
--------------------------------
Ok do rzeczy.. w "dniu dzisiejszym" opowiem Tobie czytelniku o dość ciekawym projekcie open source pomagającym zebrać myśli w jedno miejsce - VUE czyli Visual Understanding Environment.
Szczerze chwilowo sam zapoznaje się z tym "potworkiem", jako że w końcu na horyzoncie widać wersję 3 i następują zmiany zwiększające znacznie funkcjonalność, ale od początku..
VUE jest programem pozwalającym budować mapy myśli (ale nie tylko) wykorzystując do tego różnego rodzaju elementy multimedialne tj. zdjęcia, audio, tekst itp.
Przez autorów jest promowany jako narzędzie do nauki np. na uniwersytetach do czego faktycznie się nadaje. Dzięki technice nazwanej "Pathway" możemy tworzyć "Ścieżki", które zostaną przedstawione jako slajdy prezentacji. A najlepsze jest to iż nie jesteśmy ograniczeni tylko do 1 ścieżki. Możemy ich nakreślić na naszej mapie dowolną ilość, np. po to, aby pokazać w bardzo ogólnej mapie bardzo drobne aspekty danego tematu.
Same slajdy możemy edytować, a podczas prezentacji możemy dowolnie przemieszczać się pomiędzy ścieżkami i powracać do głównego tematy za pomocą jednego kliknięcia. Genialne!
W tej chwili trwają prace nad nową wersją i kolejne funkcje pojawiają się dość szybko, z niecierpliwością czekam na wydanie wersji finalnej lub czegoś choć trochę zbliżonego do RC (można pobrać wersje "Feature Preview 4" już).
Jeżeli korzystasz z mindmap możesz chcieć wypróbować concept mapping i podzielić się wrażeniami. Na forum można zgłaszać błędy i nowe funkcje, które chcielibyśmy ujrzeć w kolejnych wydaniach.

Linki:
* Strona główna VUE: http://vue.tufts.edu/index.cfm
* Program można pobrać z strony głownej, ale wymaga to zalogowania. Szczerze polecam! Dodatowo dostępne są Fearure Preview oraz wersje "Nocne" czyli składane codziennie pełne nowych funkcji.
* Galeria, z obrazkami i materiałami video: http://vue.tufts.edu/gallery/index.cfm
* Features, wyjaśnia jak działają niektóre elementy programu: http://vue.tufts.edu/features/index.cfm


------------------------------------------------------------------------------------------
Ok as promissed here is English version (one that I submitted at Treasure Hunting for one of classes we have here at IST
------------------------------------------------------------------------------------------

Visual Understanding Environment is not really mind mapping tool it's new idea is called concept mapping also can be used for teaching classes. The difference? Huge! Can't possibly describe all features it possesses, and it 's now in heavy development/testing phase for new version so things are getting more interesting on a daily basis with more and more features.
But while new version is in development let's see it's main features:

* VUE is an Open Source project developed for all major platforms: GNU/Linux, Mac, Windows.
* Besides creating simple maps it allows us to add different information to a node (basic entity in map) like notes, keywords, images, files etc.
* Pathways (are different from simple connections between nodes) allow to use it for presenting different aspects of same topic. (and program supports many different pathways simultaneously)
Just imagine that You are going through presentation, but for whatever reason You have to change the subject slightly (maybe answer a question?) so You just switch to prepared pathway that will help You answer a question. After that You go back to Your previous slides and can continue leaving Your audience impressed (don't think Power Point can do this ;)
* Slides created with Pathways can be edited and customized.
* Easy to grasp basic ideas, but still offers much more later on.

And what is a discription without a good picture? Here's how very simple map with pathways looks like. You can see it and download samples from Gallery (link below).

Links to visit:
* Main VUE page: http://vue.tufts.edu/index.cfm
* Download accessible from main page, but You need to register to do so. Highly recomended. Also check out nightly builds or Feature Preview builds.
* Gallery, with some images and videos to help You understand more about VUE - http://vue.tufts.edu/gallery/index.cfm
* Features explained with some short videos - http://vue.tufts.edu/features/index.cfm

PS. Videos are quite big (especially from Gallery) and transfer rates are limited to ~20-30kbps per connection so it takes a while, if You really want to see them faster PM me I'll post them somewhere for public view.

poniedziałek, 23 marca 2009

Shiroi Christmasu no Dream

Yes, it's end of March and here in Lisbon it feals like full summer, but I just remembered how Christmass look like.. how I'd like them to look like.
Pozostawiam powyższe dla siebie.. zapomniałem, że miałem po polsku pisać. Oj kiepsko.. PS. jeżeli znacie japoński lepiej ode mnie poprawcie mnie, ze słuchu dobrze się nie pisze ;).

A wracając do tego co powyżej, tak jest Marzec i tak pogoda w Lizbonie przypomina bardziej lato niż zimę. Jest to prawdopodobnie jedna z przyczyn dla których właśnie o zimie myślę. Z dala od rodziny, za którą naprawde chyba zaczynam tęsknić (nie żebym wcześniej nie tęsknił). Ot tak mam, lubie bliskie osoby trzymać, coż.. blisko. Ale obrazy przelatujące przez głowę i nasza wspólna obietnica stworzenia w tym roku najwspanialszych i najweselszych Świąt naprawde ma szanse się spełnić. Jeszcze 9 miesięcy i będziemy mieli całe mieszkanie wystrojone łańcuchami, bąbkami i kolorowymi światełkami tak, że kiedy nawet zapadną całkowite ciemności i światło zgaśnie za oknami, a w domu nie zapalimy niczego poza lampkami nadal będzie nam przygrywało światło lampek i szelest ozdób. Do tego pachnące zielone drzewko wystrojone naszym starym sposobem, będzie nadal przyciągać wzrok ze wszystkich stron i masa śniegu za oknem..
Tak o takich świętach marze, nic więcej wiem nie jest mi potrzebne, możemy nawet tam sami siedzieć nasza trójka. Choć nie miałbym nic na przeciwko, aby w tym gronie znalazła się jakaś inna przyjazna dusza ;), ale jak narazie niestety nic na to nie wskazuje.

Muszę przyznać, że takie coś, mimo iż, a może właśnie dlatego że nikt tego nie czyta pomaga mi się uporać z tym co się dzieje tutaj. Wiem, że strasznie będzie mi brakować Lizbony, ludzi których tu poznałem i poznam, tych co wyjechali już mi brakuje..dla Was wszystkich.. Salud! :)

To do Świąt..jeszcze 9 miesięcy i Wesołych..

piątek, 20 marca 2009

Jeden dzień..

"One day, one room",krótkie zdanie wypowiedziane przez Gregory'ego House'a, fikcyjną, serialową postać, ale nie o postać chodzi, a o idee. A idea jak wiemy skądinąd od innej postaci fikcyjnej jest nieśmiertelna.
Rzecz w tym, że to faktycznie prawda, w ciągu każdego dnia znajdujemy się w innym "pokoju", mimo to otaczamy się z reguły tymi samymi "zabawkami" i bawimy się z tymi samymi dzieciakami. Jednak coś zawsze nas zmienia, powoli niezauważalnie, przynajmniej dla nas..
Każdy nowy pokój pozwala odkryć nowe zabawki i nowych znajomych. Ja dzięki pewnym osobą zmieniłem nie tylko pokój ale i całe osiedle. I faktycznie mam wrażenie, że jest coś innego w tym pokoju, w tych zabawkach w ludziach którymi się otaczam teraz. Czasem jest lepiej czasem nie, codziennie zmierzamy w pewnym kierunku coś nas motywuje do działania, do zmiany, do zatrzymania się w miejscu i spoglądnięcia w dal nie ma to znaczenia. Wybieramy własną kwaterę na krótki czas, snujemy plany o wielkim królewskim łożu, które powinno się pojawić w przestronnej sypialence za kilka lat.
Tak naprawdę liczy się tylko to co przeżywamy teraz. Trafiłem dziś na blog pewnej dziewczyny/kobiety, nie wiem ciężko powiedzieć po dwóch wpisach, podobne problemy lub inspiracje pojawiają się u wszystkich niezależnie od wieku i płci. Niestety nie mogłem jej napisać paru słów, zawiodła technika (najprawdopodobniej), mimo to mój pokój się zmienił troszeczkę, zmienił kierunek, dlatego ktoś będzie w stanie przeczytać ten post zamiast poprzedniego lub tego który przyszedłby po nim. Teraz zmierzam w innym kierunku, rozwarstwiam swój wszechświat i stawiam nieśmiały krok na nowej ścieżce, czy to tylko drobny zakręt na drodze czy może to jakoś wpłynie bardziej na to co się dzieję? Kto to może wiedzieć..
Mimo to czuję się odświeżony, jak po chłodnym prysznicu, choć przed oczami mam widok zielonego wodospadu.
Dlaczego o tym wszystkim pisze? Bo nie zamierzałem o tym pisać..to wypłynęło samo, wynikiem jednego wpisu na jakimś blogu i odcinkiem House'a. Resztę przemyśleń pozostawiam Tobie czytelniku..

czwartek, 19 marca 2009

Powrót do..?

Czyli wracam do normalnego życia.. jakieś imprezy, trochę nauki. Udało mi się pozbierać z różnych miejsc w sieci video z koncertu i postaram się je zamieścić w jednym miejscu o ile będzie to możliwe. Najprawdopodobniej znajdą się na moim profilu facebooka, więc zachęcam do zerknięcia jeżeli korzystasz.
A co do samych wrażeń z koncertu..
Trochę dziwnie się wychodziło z akademika do Pavilhao Atlantico, "podróż" na miejsce zajęła jakos 15 minut (zazwyczaj liczę ten czas w godzinach) i o dziwo byłem zaskoczony ilością osób które czekają na koncert. Nie nie jest tak jak myślicie byłem naprawde bliziutko w kolejce, zaledwie kilkadziesiąt osób, a było juz pare minut po 17 (koncert zaczynał się o 19:30). Coś takiego jest u nas nie do pomyślenia, żeby dobrać się do dobrego miejsca powinienem być na miejscu kilka godzin wcześniej. Do tego wszyscy grzecznie ustawieni w kolejce (bez bramek itp!), całkiem inna kultura.
Dzięki temu byłem w stanie dotrzeć bez problemu pod barierki, gdzie za 40 min miał zacząć szaleć tłum w rytmie Testament :). Niestety jak to często bywa ma to swoje wady, głownie jakość odsłuchu, ale nic nie zmieni tego że Chucka miałem wręcz na wyciągnięcie ręki. Chłopaki zaprezentowali się rewelacyjnie odgrywając juz wszystkim Feastowcom znane kawałki tak z nowego albumu, jak i ze starszych (set list podrzucę jak go skompletuję, pamięć już nie ta).
Zaraz po Testamencie na scenę wkroczył Megadeth. Szczerze przyznam, że na tę część koncertu czekałem najmniej (mając Testament za sobą i Judas Priest przed) mimo to Dave także nie odpuszczał i grali wszystko (no prawie, czasu by nie starczyło) co chciałoby się usłyszeć w ciągu 60 min.
Po około 2 godzinach koncertu (bo cieżko Testament i Megadeth nazwać supportem) i przerwie na zmianę scenerii wkroczył Judas Priest z fantastycznym oświetleniem i backgroundem z Nostradamusa, najnowszego albumu, i Robem przebranym za hmm.. coż prawdopodobnie samego Nostra ;).
O samym koncercie już rozpisywał się nie będę dość powiedzieć, że Ci którzy nie byli powinni żałować, Ci co byli wiedzą czemu. Jeżeli jeszcze macie szanse się wybrać szczerze polecam!

Metal4Life

środa, 18 marca 2009

Feast Koncert

Narazie tylko napisze ze padam na pysk, a koncert(y) zaje..fajne.. 4h muzy mimo iż nagłośnienie faktycznie jakieś cudne nie było (do złych też nie należało ale..) to te trzy kapele jednak w jednym pomieszczeniu robią niesamowite wrażenie!

Chwilowo lulu..

wtorek, 17 marca 2009

Priest Feast!

To już dziś.. wpis pozostawiam dla potomności i ku pamięci :] Za kilka godzin rozpocznie się jedno z największych, dla mnie, wydarzeń tego roku. Ostatni raz na koncercie byłem w sierpniu w Katowicach, grał Iron Maiden, teraz Judas Priest z którym kiedyś mieliśmy pewne "kłopoty". Koncert w Polsce został odwołany, ale tym razem nikt im już nie odpuści.
Fotki (nie swoje idę bez aparatu) i opis całego wydarzenia zamieszczę po powrocie, czyli prawdopodobnie w dniu jutrzejszym.
Poniżej plakacik ^^

poniedziałek, 16 marca 2009

Staram się..

Dziś bez zbędnych zagadek, przynajmniej jak narazie, jak już stwierdziłem w sumie spory czas temu staram się codziennie coś dopisać. Cóż więc przygotowałem na dziś?
"Hmm.." - jak mawiał mędrzec (a przynajmniej był stary i z brodą ;)

Dzień dzisiejszy w jakieś szczególne wydarzenia nie obfitował, ani ze strony postępu prac, ani ze strony innych wydarzeń które, ergo, miejsca nie miały..
..ale jest jeszcze dzień jutrzejszy a wraz z nim koncert Judas Priest, Testament i Megadeth. Zapowiadają się mniej więcej 4 godziny niesamowitej zabawy.

niedziela, 15 marca 2009

Majsterkowicz..

I jak zwykle tutuł ma na celu tylko zamydlenie wszystkim oczu..o co chodzi tym razem?
Praca Magisterska, tak tak, zabrałem się za to dość poważnie i widać już pewne efekty:
  • dodane elementy reklamowe,
  • poprawiony layout strony,
  • poprawiony css,
  • dodane elementy do layoutu,
  • uniwersalny styl dla elementów dodatkowych (reklamy itp),
  • dodane wsparcie dla MusicBoxa do RafCloud,
  • globalizacja stylu witryny poprzez refaktoryzację kodu komponentów (w trakcie prac),
  • możliwość dodawania i zapisywania się na wydarzenia tj. koncerty, spotkania itp,
  • moduł wyświetlający najbliższe wydarzenia (w trakcie prac),
  • integracja z innymi komponentami (w trakcie prac),
  • poprawione moduły wyszukiwania danych o albumach i utworach
Jak widać lista jest już dość spora i prawdopodobnie jeszcze nie wyczerpuje wszystkiego co zostło zrobione do tej pory, ale w miare jak pamięć pozwoli i prace będą postępować na pewno pojawi się coś nowego..
Na dziś w planach zbudowanie modelu układu strony. Powoli ciężko się beż niego połapać.

sobota, 14 marca 2009

Festiwal Księży?

Nie zupełnie..:)
17 Marca jakieś 20 minut od akademika, a kolo 10 od stacji Oriente, zacznie się prawdziwe wydarzenie.. Priest Feast! Dla mniej zorientowanych jest to koncert Judas Priest i Gości Specjalnych. Kim są goście? Cóż naprawde wybitni nie sposób nie znać Testament czy Megadeth (tak, tak :). Jeżeli więc jesteście w tych dniach w pobliżu proponuję zajrzeć do FNACa w pawilonie Vasco Da Gama (2 pietro) i zaopatrzyć się w bilet (30 euro) na pewno nie zawiedziecie się..
Ja na pewno będę się świetnie bawić..do zobaczenia po drugiej stronie i stay heavy!

poniedziałek, 23 lutego 2009

Nowy członek rodziny..

Tak, tak w dniu dzisiejszym nowy rozdział się rozpoczął. Przywitaliśmy w naszym gronie box "Slave To The Dark" - kompilację starych wydawnictw Iced Earth. :D
Oto i on:



Co znajduje się w boxie?
1. Iced Earth
2. Night of the Stormrider
3. Burnt Offerings (2 CD)
4. Days of Purgatory (2 CD)
5. The Dark Saga (1 CD)
6. Something Wicked This Way Comes (1 CD)
7. Enter The Realm Of The Gods (2 CD)
8. Alive In Athens (3 CD)
9. Horror Show (1 CD)
10. Alive In Athens DVD
11. Certyfikat z numerem - mój to 2787.

wtorek, 10 lutego 2009

Powrót i Zmiana Koncepcji

Ok ja jak to ja pisać za bardzo się nie kwapie, ale postanowiłem po raz kolejny, że jakieś notatki ku potomności a przede wszystkim sklerozie należy wykonać.
W sumie czytając co za posty tu są byłem w szoku, że nawet coś z Lizbony napisałem. W ciągu tego półrocza wydarzyło się sporo, zdecydowanie więcej niż gdybym siedział w Koszałkowie. Ale po kolei..
Na początku mojego pobytu mieszkałem z Portugalczykiem, który mówił po angielsku jak ja po portugalsku więc komunikacja kwitła.. na migi. ;)
Po około 2 tygodniach musiał wyjechać, jako że utracił w jakiś sposób możliwość przebywania w akademiku i na jego miejsce przyjeżdżał mój nowy współlokator z Polski.
Jak przyjechał już Michał mieliśmy masę pracy plus kurs języka na który musiałem uczęszczać, a z rana wykłady, łatwo nie było. Krótkie noce (no bez przesady ale trzeba było odsypiać w piątki kiedy nie mieliśmy zajęć) i trochę roboty, a przede wszystkim niezłe skołowanie i w moim przypadku tęsknota za domem spowodowały, że dopiero po około 4 tygodniach jakoś się przyzwyczaiłem się do mieszkania w Portugalii.
Później była głównie uczelnia jak to ja, ale w porównaniu z PK to nie było tak źle. Co do spraw jeszcze maa notka po 2 tygodniach okazało się ze muszę zmienić przedmioty 2 (później 3) sprawa ruszyła dopiero jakiś tydzień temu, mimo iż maile wysyłałem już od kilku miesięcy, tak wygląda obraz pracy na PK żyć nie umierać wszyscy się obijają.
A wracając do jakiegoś podsumowania tego półrocza.. może teraz coś o przedmiotach.
A wiec po kolei:
Na początku wybrałem kilka kursów które musiałem później zmieniać ale o nich pisał nie będę, szkoda czasu i miejsca. Po 2 tygodniach miałem już ustalony plan tzn. wiedziałem jakie przedmioty będę przerabiał przez kolejne kilka miesięcy.

"Software Architectures", czyli Architektury Oprogramowania to jeden z moich ulubionych przedmiotów. Cała zabawa polega na tym iż uczymy się jak wyglądają podstawowe architektury oprogramowania i jak można je wykorzystać. Także w jakich sytuacjach najlepiej się sprawdzają.
Przedmiot prowadzony przez niesamowitego doktora, Joao Cachopo, człowiek posiada wielka wiedzę i jest jedna z głównych osób rozwijających system zarządzania uczelnia - Fenix. Coś co niesamowicie przydałoby się na naszej uczelni. Przy okazji jeżeli ktoś słyszał o DMLu to właśnie ten Pan odpowiada za niego.

"User Centred Design", czyli Projektowanie Skierowane na Użytkownika to także coś zupełnie innego od tego co moglem poznać na PK i gdybym tam został nigdy nie miał bym okazji zapoznać się z technikami *inwigilacji* użytkowników. Zresztą pewne efekty, mam nadzieje, będzie można zaobserwować w mojej pracy magisterskiej, gdzie zamierzam wykorzystać zdobyta tu wiedzę.

"IT Project Management", to Zarządzanie Projektami Informatycznymi. Przedmiot dość ciekawy teoretycznie w praktyce jak trzeba siedzieć na Microsoft Project itp. to się słabo robi.. nie ciekawa praca choć naprawdę dobrze płatna, ale ja i tak wole kod klepać jakoś to mnie bardziej kreci.

"Network and Computer Security", czyli powtórka z Madzi ale tez na zupełnie nowym poziomie nic z tych pierdołek którymi zajmowaliśmy się na zajęciach w Koszalinie. Na laborkach uczliśmy się jak wykorzystywać exploity oraz tego w jaki sposób działają. Inne tematy to jest to jak się przed nimi zabezpieczyć oraz kilka innych rzeczy. Później pozostało napisanie projektu, na nasze szczęście trafiliśmy do grupy z gościem który miał bardzo dużą wiedzę w temacie algorytmów genetycznych, wiec projekt poleciał czyściutko, ale o tym zaraz.

No właśnie zaliczenia i egzaminy.
Będąc tu po raz pierwszy i słysząc jak ciężka jest ta uczelnia trochę się przeraziłem. Później, dzięki temu, że robiłem kurs językowy, dostałem dodatkowe 3 ECTSy moglem zrezygnować z "Algorytmów i Optymalizacji" (nomen omen strasznie trudny przedmiot jak dla mnie). Muszę szczerze napisać że 4 przedmioty to w sam raz nie jest wtedy jakoś strasznie ale to tez zależy od tego jakie przedmioty sobie wybierzemy i na kogo trafimy, ale profesorowie z informatyki są naprawde w pożądku.
Jako, że w czasie mojego pobytu tutaj dopisywało mi szczęście i przedmioty wybrałem naprawdę luźne (szczerze odpocząłem od Politechniki i głupot, których się nas tam uczy) to dodatkowo okazało się ze "User Centered Design" nie kończy się egzaminem, a prezentacją i rozmową. Bajka!

Pierwszy egzamin miałem z SA ("Software Architectures") i wyglądało to nieco inaczej jak w przypadku PK. Tu mało jest pytań typowych z teorii i z tego co było na wykładach, raczej oczekiwane jest zrozumienie tego czego się uczyliśmy i wykazanie się umiejętnościami skladania informacji w całość. Na szczęście każdy z kursów miał pytania otwarte i test, gdzie ten drugi znacznie pomagał zdobyć dodatkowe punkty, mi.

Drugi w kolejce był egzamin z GPI (Gastao Projecto Informatico), forma taka sama jak na SA, ale okazało się ze nie zaliczyliśmy. A mieliśmy już zaplanowany wyjazd do Madrytu i Paryża na kilka dni po egzaminach i przed poprawkami. Tego samego dnia dostałem odpowiedz od profesora z SA z informacja ze egzamin jest zaloczony i wstępne oceny końcowe są już wystawione.

Ostatni egzamin miałem tuz przed wyjazdem z SIRSa (Network and Computer Security), skrót jest Portugalski (jak wyżej - tak się przyjął). Ale wyników nie poznałem do czasu kiedy byliśmy w Paryżu, mimo to i tak bylem pewien ze nie zaliczę, jako ze aż tak konkretnej wiedzy nie posiadałem. Jak się szczęśliwie okazało już Paryżu egzaminy z GPI zostały źle sprawdzone, prawdopodobnie zły klucz albo coś innego, ale nie mam konkretnie pomysłu co było nie tak. Dodatkowo nie doceniłem chyba się i z SIRSa jednak zaliczyłem, całkiem nie najgorzej.

Aha no i muszę jeszcze wspomnieć jak sesja tu wygląda, bo to coś całkiem odmiennego od tego co znam z Politechniki. Tutaj zajęcia skończyły się w grudniu razem z rozpoczęciem świąt. Od tamtego czasu był czas tylko na naukę, wykańczanie projektów itp. później zaczął się czas nauki do egzaminów i to nie jak u nas z dnia na dzień, bo raz ze się nudziłem, dwa ze nie chciałem oblać nie znając poziomu trudności. Dość poważnie podchodziłem do zaliczenia, jak się okazało słusznie, bo pozaliczałem wszystko w pierwszych terminach. Ogólnie na te 3 egzaminy miałem jakoś 3 tygodnie czasu, a nie jak na PK czasem kilka dni lub nawet z dnia na dzień egzamin. Można było się wyuczyć.

Później może dodam coś o projektach jakie wykonywaliśmy i o tym co działo się poza uczelnią - wycieczki itp. Dziś nadrabiam trochę zwiedzanie, ale mam czas na wszystko.. (no prawie ;)

Papa and stay Evil.