wtorek, 10 lutego 2009

Powrót i Zmiana Koncepcji

Ok ja jak to ja pisać za bardzo się nie kwapie, ale postanowiłem po raz kolejny, że jakieś notatki ku potomności a przede wszystkim sklerozie należy wykonać.
W sumie czytając co za posty tu są byłem w szoku, że nawet coś z Lizbony napisałem. W ciągu tego półrocza wydarzyło się sporo, zdecydowanie więcej niż gdybym siedział w Koszałkowie. Ale po kolei..
Na początku mojego pobytu mieszkałem z Portugalczykiem, który mówił po angielsku jak ja po portugalsku więc komunikacja kwitła.. na migi. ;)
Po około 2 tygodniach musiał wyjechać, jako że utracił w jakiś sposób możliwość przebywania w akademiku i na jego miejsce przyjeżdżał mój nowy współlokator z Polski.
Jak przyjechał już Michał mieliśmy masę pracy plus kurs języka na który musiałem uczęszczać, a z rana wykłady, łatwo nie było. Krótkie noce (no bez przesady ale trzeba było odsypiać w piątki kiedy nie mieliśmy zajęć) i trochę roboty, a przede wszystkim niezłe skołowanie i w moim przypadku tęsknota za domem spowodowały, że dopiero po około 4 tygodniach jakoś się przyzwyczaiłem się do mieszkania w Portugalii.
Później była głównie uczelnia jak to ja, ale w porównaniu z PK to nie było tak źle. Co do spraw jeszcze maa notka po 2 tygodniach okazało się ze muszę zmienić przedmioty 2 (później 3) sprawa ruszyła dopiero jakiś tydzień temu, mimo iż maile wysyłałem już od kilku miesięcy, tak wygląda obraz pracy na PK żyć nie umierać wszyscy się obijają.
A wracając do jakiegoś podsumowania tego półrocza.. może teraz coś o przedmiotach.
A wiec po kolei:
Na początku wybrałem kilka kursów które musiałem później zmieniać ale o nich pisał nie będę, szkoda czasu i miejsca. Po 2 tygodniach miałem już ustalony plan tzn. wiedziałem jakie przedmioty będę przerabiał przez kolejne kilka miesięcy.

"Software Architectures", czyli Architektury Oprogramowania to jeden z moich ulubionych przedmiotów. Cała zabawa polega na tym iż uczymy się jak wyglądają podstawowe architektury oprogramowania i jak można je wykorzystać. Także w jakich sytuacjach najlepiej się sprawdzają.
Przedmiot prowadzony przez niesamowitego doktora, Joao Cachopo, człowiek posiada wielka wiedzę i jest jedna z głównych osób rozwijających system zarządzania uczelnia - Fenix. Coś co niesamowicie przydałoby się na naszej uczelni. Przy okazji jeżeli ktoś słyszał o DMLu to właśnie ten Pan odpowiada za niego.

"User Centred Design", czyli Projektowanie Skierowane na Użytkownika to także coś zupełnie innego od tego co moglem poznać na PK i gdybym tam został nigdy nie miał bym okazji zapoznać się z technikami *inwigilacji* użytkowników. Zresztą pewne efekty, mam nadzieje, będzie można zaobserwować w mojej pracy magisterskiej, gdzie zamierzam wykorzystać zdobyta tu wiedzę.

"IT Project Management", to Zarządzanie Projektami Informatycznymi. Przedmiot dość ciekawy teoretycznie w praktyce jak trzeba siedzieć na Microsoft Project itp. to się słabo robi.. nie ciekawa praca choć naprawdę dobrze płatna, ale ja i tak wole kod klepać jakoś to mnie bardziej kreci.

"Network and Computer Security", czyli powtórka z Madzi ale tez na zupełnie nowym poziomie nic z tych pierdołek którymi zajmowaliśmy się na zajęciach w Koszalinie. Na laborkach uczliśmy się jak wykorzystywać exploity oraz tego w jaki sposób działają. Inne tematy to jest to jak się przed nimi zabezpieczyć oraz kilka innych rzeczy. Później pozostało napisanie projektu, na nasze szczęście trafiliśmy do grupy z gościem który miał bardzo dużą wiedzę w temacie algorytmów genetycznych, wiec projekt poleciał czyściutko, ale o tym zaraz.

No właśnie zaliczenia i egzaminy.
Będąc tu po raz pierwszy i słysząc jak ciężka jest ta uczelnia trochę się przeraziłem. Później, dzięki temu, że robiłem kurs językowy, dostałem dodatkowe 3 ECTSy moglem zrezygnować z "Algorytmów i Optymalizacji" (nomen omen strasznie trudny przedmiot jak dla mnie). Muszę szczerze napisać że 4 przedmioty to w sam raz nie jest wtedy jakoś strasznie ale to tez zależy od tego jakie przedmioty sobie wybierzemy i na kogo trafimy, ale profesorowie z informatyki są naprawde w pożądku.
Jako, że w czasie mojego pobytu tutaj dopisywało mi szczęście i przedmioty wybrałem naprawdę luźne (szczerze odpocząłem od Politechniki i głupot, których się nas tam uczy) to dodatkowo okazało się ze "User Centered Design" nie kończy się egzaminem, a prezentacją i rozmową. Bajka!

Pierwszy egzamin miałem z SA ("Software Architectures") i wyglądało to nieco inaczej jak w przypadku PK. Tu mało jest pytań typowych z teorii i z tego co było na wykładach, raczej oczekiwane jest zrozumienie tego czego się uczyliśmy i wykazanie się umiejętnościami skladania informacji w całość. Na szczęście każdy z kursów miał pytania otwarte i test, gdzie ten drugi znacznie pomagał zdobyć dodatkowe punkty, mi.

Drugi w kolejce był egzamin z GPI (Gastao Projecto Informatico), forma taka sama jak na SA, ale okazało się ze nie zaliczyliśmy. A mieliśmy już zaplanowany wyjazd do Madrytu i Paryża na kilka dni po egzaminach i przed poprawkami. Tego samego dnia dostałem odpowiedz od profesora z SA z informacja ze egzamin jest zaloczony i wstępne oceny końcowe są już wystawione.

Ostatni egzamin miałem tuz przed wyjazdem z SIRSa (Network and Computer Security), skrót jest Portugalski (jak wyżej - tak się przyjął). Ale wyników nie poznałem do czasu kiedy byliśmy w Paryżu, mimo to i tak bylem pewien ze nie zaliczę, jako ze aż tak konkretnej wiedzy nie posiadałem. Jak się szczęśliwie okazało już Paryżu egzaminy z GPI zostały źle sprawdzone, prawdopodobnie zły klucz albo coś innego, ale nie mam konkretnie pomysłu co było nie tak. Dodatkowo nie doceniłem chyba się i z SIRSa jednak zaliczyłem, całkiem nie najgorzej.

Aha no i muszę jeszcze wspomnieć jak sesja tu wygląda, bo to coś całkiem odmiennego od tego co znam z Politechniki. Tutaj zajęcia skończyły się w grudniu razem z rozpoczęciem świąt. Od tamtego czasu był czas tylko na naukę, wykańczanie projektów itp. później zaczął się czas nauki do egzaminów i to nie jak u nas z dnia na dzień, bo raz ze się nudziłem, dwa ze nie chciałem oblać nie znając poziomu trudności. Dość poważnie podchodziłem do zaliczenia, jak się okazało słusznie, bo pozaliczałem wszystko w pierwszych terminach. Ogólnie na te 3 egzaminy miałem jakoś 3 tygodnie czasu, a nie jak na PK czasem kilka dni lub nawet z dnia na dzień egzamin. Można było się wyuczyć.

Później może dodam coś o projektach jakie wykonywaliśmy i o tym co działo się poza uczelnią - wycieczki itp. Dziś nadrabiam trochę zwiedzanie, ale mam czas na wszystko.. (no prawie ;)

Papa and stay Evil.

Brak komentarzy: