sobota, 4 lipca 2009

Urodziny, egzaminy i wakacje.

Ostatnimi czasy znów nie miałem chwili żeby wspomnieć o tym co się działo. W czerwcu stuknęło mi 24 latka, a urodziny organizowałem w akademiku, zwykły obiad nic szczególnego (ciacho było super! podziękowania dla ekipy). Na dodatek tego samego dnia na wyprawę po Europie wybierał się Daniel, tak naprawdę 2 dni później ale czując się..hm.. nieswojo, nikt nie lubi podróżować, więc w standardowym miejscu (Apollo) była masa ludzi. Większość, jak zwykle chyba, stanowiła ekipa polska, cała impreza trwała do zamknięcia, czyli do około 2 rano.

To było w poniedziałek. W czwartek z kolei miałem już ostatni (mam nadzieję, czekam jeszcze na wyniki) egzamin. Dość trudny materiał ale jakoś poszło, szczerze obawiałem się że będę nie douczony i to mocno, ale mam wrażenie, że jakoś to będzie. Liczę na 100% skuteczności na IST, haha.

I w takim telegraficznym skrócie wyglądało kilka ostatnich dni. A to co działo się w Apollo zostanie w Apollo (i na facebooku :) ).

Ciao.

PS. z dość dziwnych i niewiadomych przyczyn ten post nie pojawił się na blogu, czemu nie wiem spytajcie chochliki, ale już to naprawiłem.

sobota, 20 czerwca 2009

Meta.. widzę Metę..

Witam, od mojego mniemanego “zmartwychwstania” minęło chyba trochę czasu tak, że ktokolwiek to czytał (wiem, że tam jesteście, chyba..) prawdopodobnie zwątpił.

Z racji, że jest dziś wyjątkowa okazja i święto publikuję kolejne doniesienia z Portugali. Co za święto zapytasz? Meta..i już nawet nie chodzi o studia, bo ta meta to na mnie wpada sama niechciana czasem. Kilka godzin temu wróciłem z biletem na koncert zespołu z którym zwiedziłem kawałek Polski (Chorzów) i Czech (Praga), a teraz padło na Lizbonę. Metallica, bo o tych panów chodzi odwiedzi ten zbyt gorący kraj 9.07.2009 roku i najprawdopodobniej odstawi taki show, że wszystkim szczęki odpadną. W końcu po wydaniu “Death MagneticJames pokazał, że nadal panuje nad ZŁYM ;).

Jameshetfieldwien07_1 James Hetfield w pełnej krasie.

Koncert odbędzie się niedaleko Lizbony (za Belem) w ramach Olimpus AL!VE. Impreza zaczyna się o 17:00 a Meta ma wejsc koło 23:30 i dobrze, będzie ciemno i chłodno (no tego nie jestem pewien). Ok ,ok chłodniej.. :)

To na tę wiekopomną chwilę wystarczy, inne zabawy czekają na razie tj. egzamin w poniedziałek.

Papatki.

wtorek, 2 czerwca 2009

Powrót do żywych..

Dziś minął dokładnie miesiąc od ostatniego postu. Zazwyczaj starałem się pisać choć raz na tydzień ale tym razem projekty i inne “duperele” przeszkadzały w pisaniu. Zwłaszcza brak chęci do samego pisania.

W skrócie o tym co się działo poniżej.

Maj minął głównie na pisaniu projektów (ukochane PADI) a sam koniec maja (wczoraj i w ostatnią sobotę) zwiedzaniu okolicznej wioski i korzystaniu z dobrodziejstw kultury portugalskiej.
O tym postaram się napisać znacznie szerzej kiedy skompletuję wszystkie zdjęcia i filmiki. A w Azambuji atrakcji nie brakowało, bo jak często można stanąć twarzą w rogi z bykiem? Tak tak, cała impreza organizowana była w środku miasta na wydzielonych uliczkach.

Przed wycieczkami należało jednak skończyć projekt z Systemów Rozproszonych (powiedzmy ze PADI tak się da przetłumaczyć). Co do prostych zadań nie należało. Masa pracy przy kodzie, brak początkowego rozeznania co w zasadzie chcemy zrobić i jak, a do tego wielkość projektu sprawiły, że nie skończyliśmy na czas pełnej funkcjonalności. Ale nie ma strachu, nikt nie skończył (nikt kogo znam). Ten temat także rozwinę niedługo, ale na razie to wszystko.

Plany na czerwiec? Niestety kolejny projekt, który też szczególnie prosty nie jest. Wizualizacja emaili i ich wymiany. Na tę chwilę wszystkie dane są pobierane (poprzez framework JavaMail) bezpośrednio ze skrzynki POP, zapisywane do pliku XML (framework SimpleXML) i wyświetlane jako obiekty interaktywne (framework Piccolo).

Wizualizacja jeszcze mocno kuleje i nie ma najważniejszych elementów, w zasadzie jedyne co to tylko jakoś wyświetlane są elementy. Do tego pobieranie danych nie jest skończone, potrzebne jest jeszcze tworzenie połączeń pomiędzy wiadomościami lub grupami wiadomości.

A pod koniec czerwca egzaminy, ale do tego czasu postaram się jeszcze coś skrobnąć. Także coś z zaległych materiałów np. wycieczkę do Porto.

Mata ne..
(a tutaj coś o tym jak wygląda praca na IST i studia ogólnie ;)

sobota, 2 maja 2009

Nostalgia i Kurau

Jako, że jedną z moich kilku wielkich pasji jest anime, postanowiłem odświeżyć sobie Kurau Phantom Memory. Dlaczego akurat tę serię?

Jest prawdopodobnie wiele powodów, ale najważniejsze to fantastyczna historia, pełna uczucia, moje wspomnienia i emocje jakie wywołuje sama seria oraz nieziemska ścieżka dźwiękowa. No i jest to seria, która jak żadna inna oddaje mój pogląd na to jak powinna wyglądać rodzina, pewnie dlatego też wracam do tej serii tutaj w Lizbonie. Jednego z utworów, ze wspomnianej ścieżki dźwiękowej, można posłuchać poniżej. Nie planuję zdradzać fabuły, a że seria liczy sobie już parę latek (2004 rocznik) osoby które jej jeszcze nie poznały (serio?) odsyłam do anidb i grup funsubberskich jak np. Arigatou. Cała seria dostępna jest poprzez boty na IRC.

Ok  dość reklamy.

Przez jakiś czas zastanawiałem się dlaczego ludzie prowadzą blogi tematycznie i myślę, że teraz potrafię to zrozumieć. W moim przypadku jest jednak trochę inaczej, nie prowadzę bloga na jakiś temat prowadzę blog o sobie i dla siebie. Przede wszystkim, aby pamiętać o rzeczach które są dla mnie ważne lub w danym momencie istotne. Taka forma pozwala mi spojrzeć na to co się dzieje ze mną w sposób ciągły, poza tym pisanie na jeden temat jest strasznie nudne ;).

Ok, czas kończyć posta, strasznie dziwny będzie, bo pisany przez 24 godziny. Teraz Rafał stara się kompa naprawić (tak nadal) ale jak nie software (Windows) to hardware (karta graficzna) nawala. Z wielką nadzieją, że w końcu sobie z rodziną pogadam kończę i czekam na przypływ pomysłów (ta jakbym nie miał o czym pisać). Postaram się w ten weekend jeszcze zamieścić wspomnienia z Porto.

PS. ok BIOS właśnie nas poinformował, że mamy “Video Failure”, więc albo GF7600GT się usmażył albo coś nawala tylko poważnie, wiadomo lepsze to drugie. Trzeba będzie serio pomyśleć nad zmianą podejścia i kupić do domu coś sensownego..
Jakieś sugestie?

Ciao..

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Podsumowanie Tygodnia

Cóż, tak jak pisałem miałem się zabrać za wiele rzeczy, ale udało się zrealizować tylko część. Mimo to jest o czym pisać. W telegraficznym skrócie, bo znów pisze po północy a wypadałoby trochę pospać..
Początek tygodnia jak wiadomo jest powolny, a weekend to odległa perspektywa zazwyczaj nieciekawa w środku projektów i checkpointów (punktów kontrolnych). Dzięki temu, że wykłady są jeszcze dość ciekawe nie męczę się każdego dnia na uczelni, choć muszę przyznać, że to poprzedni semestr był naprawdę ciekawy, pasują mi jednak tematy o inżynierii oprogramowania.
Poniedziałki mamy wypełnione wykładami jak Tworzenie Zawartości Multimedialnej, Integracja Systemów Biznesowych z drobnymi przerwami co pomaga ale.. koniec końców wracam do akademika około godziny 18 - 18:30 i zazwyczaj nie mam zbyt wiele motywacji do pracy.
Przede wszystkim dlatego, że wtorki zaczynamy o godzinie 13, a kończę o 14:30, tak jeden wykładzik ale dość ciekawy, o Tworzeniu Rozproszonego Oprogramowania Internetowego, którego projekt nomen omen zajmuje mi najwięcej tutaj czasu (czytaj cały czas).
Środa to mordęga, no prawie ;), od godziny 8 do 17:30 a tylko cztery przedmioty. Zaczyna się dość nieciekawie laboratoriami z Integracji Systemów Biznesowych, później kolejne laboratoria z Multimediów, gdzie przedstawiamy lub słuchamy prezentacji (ale ten przedmiot nie ma wykładów :) na temat artykułów jakie otrzymamy od profesora. Po trzech godzinach mam czas trochę odetchnąć, coś zjeść i chwilę posiedzieć i zaczynamy wykład z Integracji, a po obiedzie często człowiek się robi naprawdę zmęczony(ale nie nie śpię tam ;). Po SEI (portugalski skrót nazwy przedmiotu) mam znów trochę czasu i zaczynamy wykład z Tworzenia Multimediów (PCM) i znów kończymy o 17:30.
Czwartek i piątek to w zasadzie weekend bo w każdy dzień mamy po 1 wykładzie lub laboratoria z Tworzenia Rozproszonego Oprogramowania Internetowego.
Dziwne są własne myśli, nie maiłem szczerze zamiaru opisywać jak wygląda mój tydzień na początku, ale stwierdziłem, że to także dobry pomysł przybliżyć jak sprawy tutaj wyglądają. Na razie niestety wygląda wręcz bajkowo, ale nie pisałem jeszcze jak wyglądają projekty, prezentacje, quizy, testy, prace na laboratoria itp. długo by wymieniać.
Gwoli ścisłości, nie miałem szczególnie o czym pisać, jako że od środy popołudnia w zasadzie do dziś chorowałem, więc większość czasu spędziłem w akademiku nie ruszając się nigdzie (poza Muzeum Techniki w sobotę, parę zdjęć pojawi się jak je dostanę).
Co do moich własnych zadań udało mi się wygrać z Rafałem na 13 z handicapem 4 kamieni o 13 punktów chyba koło czwartek, dziś za to zostałem zmieciony przewagą 23 punktów w identycznej grze, cóż za to kochamy Go..

Forget winning and losing, focus on trying to make good moves and trying to understand what the dynamic of the game is.

Na tę chwilę chcę się skupić na graniu, przezwyciężyć strach przegrywania, a może bardziej strach utraty motywacji, dlatego muszę grać więcej z różnymi ludźmi, pewnie będę częściej wygrywać.
Co się zaś tyczy języka.. hmm.. ;] tak tak, nie bardzo się pilnuję ale czasem zerkam na słówka jakie się pojawiają, część nawet znam :). Ale w tej kwestii mi się nie spieszy, mam czas.
I w ten optymistyczny sposób kończę ten tydzień i zaczynam kolejny.
Oyasumi..

niedziela, 19 kwietnia 2009

Go i Otwarty Umysł

Dziś w końcu grałem po raz pierwszy od prawdopodobnie półtorej lub dwóch lat w Go. Naprawdę przyjemne uczucie, mimo że wszystkie trzy gry przegrałem :P.

Pierwszą z gier grałem z Joao, starszy człowiek ale zaraził Go całą rodzinę i jak mówi sam gra na poziomie 5 kyu, a to naprawdę coś! Niestety nawet z handicapem 6 kamieni nie dałem rady nic zrobić sensownego i przegrałem o około 40 punktów. I tak grałem na 19 co często, nawet jak grałem “normalnie”, mi się nie zdarzało.

Nie zrażając się zagrałem kolejną grę tym razem nie z Joao i nie na 19x19. W między czasie kiedy grałem z Joao przyszedł Rui (nie jestem pewien imienia, nie pamiętam dokładnie), a po naszej grze Joao nas zostawił.Rui określał swój poziom na około 10 kyu i także nie pozostał mi dłużny. Grając na handicapie z 4 kamieniami na 13 za pierwszym razem przegrałem o około 7.5 komi. 
Kolejna gra była już solidniejsza i udało mi się zatrzymać na 2.5 komi straty. Gdyby nie kilka bardzo prostych w gruncie rzeczy błędów na pewno bym wygrał, ale to sprawdzę za dwa tygodnie.

Co sprawiło, że znów zacząłem grać? Prawdopodobnie wiele czynników, przede wszystkim brakowało mi tego tak jak wielu rzeczy tutaj, ale będąc na Erasmusie zdałem sobie sprawę, że nie muszę się zamykać w ciasnej klatce, aby być w czymś naprawdę dobrym, wręcz przeciwnie. Postanowiłem dlatego otworzyć okna na wszystko co mnie interesuje i w miarę możliwości będę znów poszerzać swoją wiedzę.

Dlatego będę z uporem maniaka powtarzać: “Możesz jechać na Erasmusa? To jedź! Nie korzystanie z tego to jedna z największych głupot jakie można popełnić w życiu!”.
PS. podziękowania dla mojej mamy ;)

A wracając do moich zajęć..
W Go chcę się wspiąć co najmniej do 10 kyu, tak aby móc grać z bratem w końcu na równi i zacząć wygrywać :).

IST samo z siebie (ach te projekty) zmusza mnie do nauki mocno, więc o tę cześć nie muszę się martwić. (tak jakby ;)
Resztą, to jest, japońskim i kilkoma innymi zainteresowaniami, pozostaje mi zająć się we własnym zakresie..

..bo nie warto stać w miejscu kiedy wszyscy idą na przód.

artystyczne kamienie do go

środa, 15 kwietnia 2009

Ciągle naprzód..

Od dawna nie pisałem dlatego stwierdziłem, że wypadałoby się podzielić czymś w końcu. I tak znam powiedzenie o martwych kotkach i głupich postach na blogu. Dlatego piszę dopiero dziś (zabijemy mniej kotków).
Naszła mnie niesamowita (a jak!) myśl, aby codziennie uczyć się czegoś nowego, ale aby to zrealizować musi być to coś prostego i drobnego. Dlatego zacznę od opisywania drobiazgów jak postępy w projektach, czy nowe słówka których się uczę, raczej nie po portugalsku. ;)
Dlaczego o tym piszę? Nie jest łatwo się zmobilizować do czegoś nawet tak drobnego (przynajmniej nie zawsze), więc chcę stworzyć dla siebie "przypominajkę", która będzie każdego ranka na mnie zerkać i pilnować, a nie ma nic lepszego jak przelać swoje zamierzenia w formę choć trochę bardziej stałą.
W tak zwanym miedzy czasie, czyli pomiędzy pisaniem poprzedniego i tego akapitu, dodałem nowy element (niedługo naprawdę nie zmieszczę wszystkiego ;), który ma mi w tym pomóc.

Co więcej od 2 tygodni niestety nieskutecznie próbuje się wybrać do klubu Go, muszę się podszkolić do powrotu, aby móc grać z bratem w miarę sensownie. Dodatkową motywację zawdzięczam "Hikaru no Go", tak tak to chyba jeden z powodów dla którego większość osób zaczynało przygodę z Go, ale o tym napiszę później, jak zdobędę trochę więcej materiału do pisania.

Powyższe cele to wprawdzie nie wszystko co chcę zrobić, ale są to dla mnie jedne z ważniejszych i przede wszystkim, takie które jak sądzę jestem w stanie realnie wypełnić. Dlaczego? Cóż IST nie daje za wygraną i stara się "umilić" mi czas zapewniając dość roboty i bez żadnych dodatkowych zajęć.  O tym w jaki sposób się do tego zabierają i jak z tym walczymy także niedługo. Dzięki temu powinienem mieć o czym pisać przez najbliższe kilka dni, o ile znajdę dość czasu, haha.. a prawda jeszcze wypadałoby opisać jak przetrwaliśmy Święta Wielkanocne.

Do usłyszenia.
Ya ne!