Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Self Improvement. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Self Improvement. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 kwietnia 2009

Go i Otwarty Umysł

Dziś w końcu grałem po raz pierwszy od prawdopodobnie półtorej lub dwóch lat w Go. Naprawdę przyjemne uczucie, mimo że wszystkie trzy gry przegrałem :P.

Pierwszą z gier grałem z Joao, starszy człowiek ale zaraził Go całą rodzinę i jak mówi sam gra na poziomie 5 kyu, a to naprawdę coś! Niestety nawet z handicapem 6 kamieni nie dałem rady nic zrobić sensownego i przegrałem o około 40 punktów. I tak grałem na 19 co często, nawet jak grałem “normalnie”, mi się nie zdarzało.

Nie zrażając się zagrałem kolejną grę tym razem nie z Joao i nie na 19x19. W między czasie kiedy grałem z Joao przyszedł Rui (nie jestem pewien imienia, nie pamiętam dokładnie), a po naszej grze Joao nas zostawił.Rui określał swój poziom na około 10 kyu i także nie pozostał mi dłużny. Grając na handicapie z 4 kamieniami na 13 za pierwszym razem przegrałem o około 7.5 komi. 
Kolejna gra była już solidniejsza i udało mi się zatrzymać na 2.5 komi straty. Gdyby nie kilka bardzo prostych w gruncie rzeczy błędów na pewno bym wygrał, ale to sprawdzę za dwa tygodnie.

Co sprawiło, że znów zacząłem grać? Prawdopodobnie wiele czynników, przede wszystkim brakowało mi tego tak jak wielu rzeczy tutaj, ale będąc na Erasmusie zdałem sobie sprawę, że nie muszę się zamykać w ciasnej klatce, aby być w czymś naprawdę dobrym, wręcz przeciwnie. Postanowiłem dlatego otworzyć okna na wszystko co mnie interesuje i w miarę możliwości będę znów poszerzać swoją wiedzę.

Dlatego będę z uporem maniaka powtarzać: “Możesz jechać na Erasmusa? To jedź! Nie korzystanie z tego to jedna z największych głupot jakie można popełnić w życiu!”.
PS. podziękowania dla mojej mamy ;)

A wracając do moich zajęć..
W Go chcę się wspiąć co najmniej do 10 kyu, tak aby móc grać z bratem w końcu na równi i zacząć wygrywać :).

IST samo z siebie (ach te projekty) zmusza mnie do nauki mocno, więc o tę cześć nie muszę się martwić. (tak jakby ;)
Resztą, to jest, japońskim i kilkoma innymi zainteresowaniami, pozostaje mi zająć się we własnym zakresie..

..bo nie warto stać w miejscu kiedy wszyscy idą na przód.

artystyczne kamienie do go

środa, 15 kwietnia 2009

Ciągle naprzód..

Od dawna nie pisałem dlatego stwierdziłem, że wypadałoby się podzielić czymś w końcu. I tak znam powiedzenie o martwych kotkach i głupich postach na blogu. Dlatego piszę dopiero dziś (zabijemy mniej kotków).
Naszła mnie niesamowita (a jak!) myśl, aby codziennie uczyć się czegoś nowego, ale aby to zrealizować musi być to coś prostego i drobnego. Dlatego zacznę od opisywania drobiazgów jak postępy w projektach, czy nowe słówka których się uczę, raczej nie po portugalsku. ;)
Dlaczego o tym piszę? Nie jest łatwo się zmobilizować do czegoś nawet tak drobnego (przynajmniej nie zawsze), więc chcę stworzyć dla siebie "przypominajkę", która będzie każdego ranka na mnie zerkać i pilnować, a nie ma nic lepszego jak przelać swoje zamierzenia w formę choć trochę bardziej stałą.
W tak zwanym miedzy czasie, czyli pomiędzy pisaniem poprzedniego i tego akapitu, dodałem nowy element (niedługo naprawdę nie zmieszczę wszystkiego ;), który ma mi w tym pomóc.

Co więcej od 2 tygodni niestety nieskutecznie próbuje się wybrać do klubu Go, muszę się podszkolić do powrotu, aby móc grać z bratem w miarę sensownie. Dodatkową motywację zawdzięczam "Hikaru no Go", tak tak to chyba jeden z powodów dla którego większość osób zaczynało przygodę z Go, ale o tym napiszę później, jak zdobędę trochę więcej materiału do pisania.

Powyższe cele to wprawdzie nie wszystko co chcę zrobić, ale są to dla mnie jedne z ważniejszych i przede wszystkim, takie które jak sądzę jestem w stanie realnie wypełnić. Dlaczego? Cóż IST nie daje za wygraną i stara się "umilić" mi czas zapewniając dość roboty i bez żadnych dodatkowych zajęć.  O tym w jaki sposób się do tego zabierają i jak z tym walczymy także niedługo. Dzięki temu powinienem mieć o czym pisać przez najbliższe kilka dni, o ile znajdę dość czasu, haha.. a prawda jeszcze wypadałoby opisać jak przetrwaliśmy Święta Wielkanocne.

Do usłyszenia.
Ya ne!